Ostatnio
to zacząłem się interesować Age of Sigmar i wcale nie uważam go
za system słaby, wręcz przeciwnie. W 2016, w okolicach grudnia,
stwierdziłem, że ograniczanie się tylko do grania w gry fabularne
jest po prostu słabe i warto się zająć bitewniakiem.
Potrzebowałem jednak systemu typu do piwa i precli, gdyż zbyt
skomplikowane zasady odstraszyłyby moich przyjaciół. Postawiłem
na naturalną kontynuację Warhammera, czyli właśnie AoS. System
jest doskonały – zawiera bardzo proste zasady które mieszczą się
na czterech stronach, a są one modyfikowane o tzw. warscrolle, czyli
zasady poszczególnych jednostek, dostępne za darmo na stronie Games
Workshop przy konkretnych modelach (zakładka rules).
Figurki
są piękne i świetnie się je maluje – chociaż nie jestem
specem, bo dopiero zaczynam swoją przygodę z tym systemem, to
sprawia mi to nieprzejednaną radość.
Jeśli chodzi o świat gry, za to GW już nakazuje nam płacić, słusznie wnioskując, że do przyciągnięcia nowych graczy lepiej dać zasady za darmo, niż świat przedstawiony. To, co napiszę, jest telegraficznym skrótem i uproszczeniem, więc po normalne informacje należy skierować się do anglojęzycznych battletomów, general’s handbook oraz różnych forów; moim celem było rozrysowanie w łopatologiczny sposób tych najbardziej podstawowych rzeczy.
Przy
Końcu Czasów na planecie gdzie dzieje się Warhammer ed. 1-3
wybucha kolejna Burza Chaosu (jak pamiętacie,
warhammer 2 dzieje się dwa lata po tej pierwszej, gdzie Archaon
został rozgromiony, ale koczuje na terenie Imperium w twierdzy
niedaleko Middenheim). Niestety panowie przeholowali i świat się
rozkurwił, ładnie rzecz ujmując. Jebło, zostawiając po sobie
jedynie jądro planety. Część z ludzi pod przewodnictwem Sigmara
uciekło stamtąd, ale raczej jako dusze.
Potem
jest dość długa przerwa, są czasy mityczne, bo trzeba pojąć, że
o ile Warhammer Fantasy
jest światem tolkienowskim, takim dość namacalnym, tak AOS jest
światem niczym z mitologii. Nie
należy więc się czepiać, że np. współzawodnictwo Sigmara i
Gorkamorki we wpierdalaniu mórz i gór brzmi kretyńsko, ponieważ
narodziny Ateny z czoła Zeusa i towarzysząca temu migrena też
brzmi głupio; nie chodzi o to, że coś nieprawdopodobne, tylko o
to, że ludzie mieszkający w tym świecie wierzą w takie a takie
rzeczy. No i lecimy dalej.
Było
tak, że Sigmar podróżował w przestrzeni kosmicznej na tym
metalowym jądrze planety i dryfował w pustce kosmicznej. W końcu
spotkał Smoka, z którym się zaprzyjaźnił na tyle, że Smok
pokazał mu taką przestrzeń w kosmosie, która potem w grze jest
określana jako Realms. Jest to kilka planet, światów, jakkolwiek
je nazwać, powiedzmy - przestrzeni związanych z konkretnymi
wiatrami magii. No i tam Sigmar sobie
zaczął budować. Sprowadził
w swojej dobroci tutaj innych bogów, między innymi Nagasha, któremu
podarował jeden ze światów, Shyish – jest
on niejako następcą poprzedniego boga śmierci, Morra.
Sigmar sprowadził
Alarielle,
elfią
Wszechkrólową, krasnoludom podarował świat gdzie jest dużo
metalu, etc. To są dalej czasy mityczne, tam dużo się działo
rzeczy takich, co można stwierdzić, że nie są prawdziwe, tylko
ludzie tak mówią dzisiaj. Między innymi w tym czasie zasiedlono
Ghyran, świat roślinny i stworzono Azyr, wielką bazę orbitalną
wokół tego martwego jądra planety Starego Świata. Ale np. Nagash
po jakimś czasie się nieco zdenerwowoł, że jagto on ma mieć
jeden teren jak może mieć więcej, więc zaczął tam napierdalać
na inne światy, które są połączone tymi bramami kosmicznymi,
tzw. Realmgates. Ale nie tylko on zaczął grać w chuja, inni
bogowie też między sobą wywoływali wojny i ludzie, elfy,
kraśkowie i cała reszta zaczęli się prać jak w starym dobrym
WFRP,
tylko podróżując tymi Realmgatesami do tych terenów wroga. A jak
wiadomo, chaos przyciąga Chaos, to się pojawili starzy ziomkowie,
jak Khorne, Rogaty Szczur
i cała reszta.
I
Sigmar się wkurwił fest, powiedział, że mają się bawić sami i
ze on idzie do swojej piaskownicy i zamknął swój lud w Azyrze,
wyłączając
wszystkie Realmgatesy u siebie, żeby nikt nie mógł tam wejść.
Chaos w międzyczasie podbił wiele z tych światów albo jest z nimi
w stanie walki, np. na Ghyran sylvanethy
muszą użerać się z nurglitami, na ognistej planecie Aqshy
się tam napierdalają z khornem i tak dalej... ale jak jakiś
koleżka wziął umar i był na tyle spoko, to znikał. i pojawiał
się jako aniołek
u Sigmara, który spiknął się z krasnoludami i oni zaczęli robić
takie specjalne zbroje, tworząc Stormcast Eternals, czyli takich
przywróconych do życia wojów, dusze zamknięte w zbrojach. I po
iluś tam tysiącach lat doszedł do wniosku, że luz, teraz ma
armię, to otwiera te bramy u siebie i idzie się nakurwiać z tym
chaosem. Powstały te cztery Alianse, Sojusze czy coś. I teraz
nadchodzi Wiek Sigmara, nowa nadzieja dla tych światów podbitych
przez Chaos i dla światów, które dalej z nim walczą.
Generalnie
cały ten teren to jakieś 8 przestrzeni, krain, które można
porównać do krajów starego świata; ale nie jest to jednolite i
tak na przykład na Ghyran spokojnie można znaleźć też ludzi,
a na przykład w Azyrze żyją też elfy, na Shyish też same żywe
trupy nie żyją, tylko tam po prostu chujowo jest i rządzą tam
wampiry (taka nowa sylwania, jeśli można to porównać do czegoś).
I
tak zamiast dawnego Imperium
i ich kultury mamy poddanych
Sigmara żyjących sobie na
Azyrze, dużą połać lasów jak dawna
puszcza Loren - czyli
Sylvaneth Wyldwood, coś co można porównać do jakichś
wulkanicznych rzeczy Aqshy, nową "Sylwanię"
z dużą ilością nieumarłych itp.
Oczywiście
na każdej z tych planet (Realms) żyje w zasadzie każda "nacja",
po prostu jest to podzielone tak, że w konkretnym miejscu żyje
więcej takich a takich istot.
Jeśli
kojarzycie
taki typ fantastyki jak heroic sf albo lekkie sf z dużą ilością
fantasy, jak Heroes of Might and Magic, to tak to wygląda. Trochę
można porównać to do leciwego już systemu Numenera, ale bez
statków kosmicznych. Realmgates
przypominają pomysł z filmu Stargate z Davidem Spade’m.
Tutaj
zamiast przekraczać granicę państwa, to zapierdalasz do tej Bramy
(realmgate) i znajdujesz się na innym terenie. W ten sposób to
powiem.
Czyli
podsumowując: AoS tym się różni
od Warhammera,
że Warhammer
był traktowany jako świat super realistyczny (xD), a AoS to taki
setting, że trochę jednak jest tam więcej motywów mitologicznych
i bogowie już nie są tylko tam opisani w podręczniku do gry jako
wierzenia, tylko są w zasadzie namacalni, stąd na przykład figurka
Ngasha
którego można użyć w grze. Plus fakt, że Warhammer dział się
na jednej planecie, tutaj mamy kilka takich światów, z tym, że są
one raczej takimi terenami przesiąkniętymi magią. Na przykład jak
się fest zgubisz w zamku Drachenfels, to trafisz do domeny
Tzeentcha,
gdzie ten koleżka żyje i mniej więcej do tego można porównać te
nowe Realmsy, że to takie domeny przesiąknięte konkretnym wiatrem
magii i typologią znaną z uniwersum WF. SF tam jest takie, że Azyr
to coś w rodzaju stacji kosmicznej, gdzie żyje się jak w
średniowieczu i w sumie architektura przypomina Vivec z
Elder Scrolls III (xD), a
światy łączą te Bramy, które są znane z WF jako bramy
Pradawnych, czyli wybudowane dawno temu (10 tysięcy lat przed akcją
Warhammera 1) przez Slannów, którzy za pomocą inżynierii i magii
stworzyli np. Elfy. Te elementy, jak widzicie,
były w Warhammerze od początku istnienia gry, ale teraz jakby
twórcy wrócili do tego, co zaniedbali w tamtych edycjach, bo poza
wzmiankami to nie miały one wpływu na grę, a teraz są już stałym
elementem uniwersum.
Mi
się to podoba. Czekam gorąco na wersję Age of Sigmar w wersji RPG;
zapowiedziało taki obrót sprawy Cubicle 7, które jest
odpowiedzialne za nowego Warhammer Fantasy Roleplay, ed. 4.
Komentarze
Prześlij komentarz