Duch w Miliczu - sprawa zdjęć twitterowiczki


Kilka dni temu jedna z użytkowniczek Twittera, na którym się mocno udzielam, napisała, że widziała najprawdziwszego ducha. Czy raczej - odkryła go na zdjęciu, które zrobiła.
Napisałam do niej, gdyż nie chciała o tym pisać w tweetach. Przesłała mi zdjęcie, które dokładnie obejrzałam i faktycznie, coś z nim było nie tak, jak powinno. Musiałam się dopytać, w jakich okolicznościach zostało zrobione.


 Fotki przedstawiające duchy i zjawiska nadprzyrodzone są prawie za każdym razem fałszywe, przerobione przez programy z funkcją nakładania kilku obrazów na siebie. Taką funkcję w ograniczonym stopniu posiada nawet Snapseed od Google, dostępny za darmo dla każdego. Dlatego trzeba być ostrożnym. Jednak po zapoznaniu się z tą fotką doszłam do wniosku, że dziewczynie nie udałoby się tego zrobić i też nie miałaby za bardzo po co, skoro nawet nie chciała się podzielić nim na forum wśród obcych ludzi. Zrobię więc to za nią. Zdjęcie jest niskiej jakości, bo robione w nocy na cmentarzu. Nie chodziło jednak o eskapadę z dreszczykiem emocji, a zwyczajny przypadek. Dziewczyna mieszka niedaleko nekropolii i chciała jak co jakiś czas skrócić sobie drogę przez alejkę na cmentarzu. Kiedy jej przyjaciel stwierdził, że mu się nie chce wierzyć, że o 22.00 idzie sama przez cmentarz, ta dla żartu zrobiła zdjęcie nagrobków i mu wysłała. Po przyjściu do domu obejrzała sobie tę fotkę i odkryła coś dziwnego - pod wpływem emocji napisała o tym na TT.
Zdjęcie nie miało nałożonego żadnego filtra, jest kompletnie nieedytowane. Zostało zrobione dwa dni wcześniej, 20 stycznia. Dziewczyna nie bała się idąc przez alejkę, niczego dziwnego nie czuła. Przystanęła, bo pod wpływem zimna nie potrafiła odblokować telefonu, więc wyciągnęła baterię, poczekała, aż smartfon się włączy, zrobiła fotkę dla kumpla i poszła dalej.

Faktycznie, po przybliżeniu widać wyraźnie odznaczającą się od tła twarz i ramiona. Natomiast “ręce”, to nic innego jak fragment nagrobków, a krzaki przypominają ułożeniem tors. Proporcje jednak się zgadzają. Twarz albo jest wynikiem czystego przypadku i ułożenia światła z cieni jakichś bolców czy mocowań, albo faktycznie jest to coś nadnaturalnego.
Miałam wrażenie, że dziewczyna doznała uczucia zwanego pareidolią, czyli szukaniem twarzy tam, gdzie ich nie ma, jak na przykład w zabawnych ułożeniach uchwytów szafek lub kubełka na śmieci pożerającego wszystko co wpadnie mu do buzi. Ale szczerze powiedziawszy ja też tam widzę postać antropoidalną. Na pewno nie jest to człowiek, gdyż użytkowniczka twierdzi, że nikogo nie było w tym miejscu ani w żadnym innym, w dodatku faktycznie zarys jest jakby półprzepuszczalny.
Na tym sprawa mogłaby się zakończyć, ale drążyłam dalej. Zadawałam standardowe pytania, czy dziewczyna słyszała coś dziwnego wcześniej, czy myślała o kimś, kto już odszedł. W końcu stwierdziła, że owszem i jest to zresztą dość niecodzienna myśl.
Kilka tygodni wcześniej kąpała się i kiedy wyszła już z wanny, z szafki wypadł pojemnik na mydło. Wyglądało to tak, jakby ktoś go celowo zrzucił, bo był ciężki i stał z tyłu, nie w miejscu, gdzie mógłby sam spaść. Dodatkowo dziewczyna nie mieszka na Górnym Śląsku i nie ma w okolicy żadnych kopalń, które by tłumaczyły jakieś tąpnięcie pod ziemią.
Opowiedziała mi też, że z racji tego iż często chodzi po tym cmentarzu, zauważyła duży pomnik jednego z podopiecznych pana grabaża. Był to młody człowiek, który według słów jej sąsiadki, popełnił samobójstwo. Nazywał się Dawid. Urodził się w Sławoszowicach i tam też umarł w 2013. Pochowano go na Cmentarzu Komunalnym w Miliczu. Nie udało mi się znaleźć jego zdjęcia.


Później dowiedziałam się, że po rozmowie z siostrą dziewczyna zdobyła następne plotki. Znajomy siostry przeżył dwie tragedie rodzinne; zmarli jego wuj i ojciec. Wypił trochę za dużo i wybrał się na spacer na cmentarz do wuja, by porozmawiać z nim, wyżalić się na nagrobku. Był zły, rozgoryczony i pijany. W pewnym momencie poczuł szarpnięcie za nogawkę. Noc wtedy była, około 23.00, więc nikogo nie miało prawa tam być. Żadnego psa lub kota również nie zobaczył. Zdenerwował się i zaczął biec. W końcu potknął się i rąbnął twarzą o chodnik. Pozbierał się szybko i zaczął biec dalej, aż do bramy. Niestety, była już zamknięta. Wspiął się na ogrodzenie i zobaczył swojego brata, jak ten mu macha z parku, który znajduje się tuż obok cmentarza.
Chłopak uspokoił się i poszedł w jego kierunku, ale tamten zniknął w niewytłumaczalny sposób. Następnego dnia, gdy spotkał się z bratem twarzą w twarz, powiedział mu o dziwnej sytuacji, zanim go zobaczył w parku. Brat był bardzo zdziwiony i odpowiedział mu, że w żadnym parku wczoraj nie był. Chłopak był tym wyznaniem mocno skołowany i do dziś nie potrafi wyjaśnić, co tak naprawdę mu się przytrafiło. Nie wypił aż tyle, by mieć zwidy; podejrzewam, że chlapnął tylko parę piw, skoro udało mu się pobiec i przeskoczyć przez ogrodzenie.
Przejrzałam również zdjęcia, które dziewczyna przysłała mi kilka dni po naszej rozmowie. Faktycznie, na ścianie budynku nie widać żadnych bolców, haków czy rur, które tłumaczyłyby zjawisko twarzy ze splątanych cieni. Zaraz obok budyneczku jest lampa, ale to zwykła lampa uliczna, jakich w Polsce są tysiące. Miejsce pojawienia się tej antropoidalnej istoty dokładnie odpowiada miejscu, w którym został pochowany tamten biedny chłopiec.

Poradziłam dziewczynie, żeby sprowadziła na to miejsce księdza, by pobłogosławił nagrobek. Nie można mówić o egzorcyzmach, ale nawet jeśli te sytuacje to efekt wyobraźni młodych ludzi, to nie zaszkodzi zaprosić tam kapłana z wodą święconą, by zmówił modlitwę. Tym bardziej, że znam dwa inne przypadki, w których niewyjaśnione sytuacje przestały mieć miejsce po poświęceniu.

W. Birch

Zdjęcia dostałam dzięki uprzejmości użytkowniczki Twittera. Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję zarówno za opowiedzenie historii, jak i za fotki. Wszystkie trzy nie były edytowane.

Komentarze

  1. Zawsze podchodzę do takich spraw z dystansem. Nie neguję tego ani nie zgadzam się z tym. Po prostu staram się to chłodno analizować i nie popadać w paranoję. W przypadku tej sprawy nie mam zdania – mimo wszystko.
    Post bardzo ciekawy i zachęca do refleksji. Dodatkowo wywołuje pewien niepokój i dreszczyk emocji, bo niewyjaśnione zjawiska zawsze intrygują.

    OdpowiedzUsuń
  2. 41 year old Marketing Assistant Annadiane Hegarty, hailing from Thorold enjoys watching movies like The Derby Stallion and Geocaching. Took a trip to Kasbah of Algiers and drives a XC60. Zobacz wiecej tutaj

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz