W lipcu poważnie zachorowałam i musiałam spędzić dwa tygodnie w domu, cudem unikając pobytu w szpitalu przez cały ten czas. Miałam sporo czasu na czytanie, ponieważ z trudnością wstawałam z łóżka. To był czas, kiedy zainteresowała mnie pewna legenda miejska, wtedy zupełnie nowa, a rozprzestrzeniona przez faktoid, jaki ukazał się w polskich mediach.
Faktoid to fałszywa wiadomość, która wygląda na prawdziwą i ludzie wierzą w nią tylko dlatego, że ukazała się w druku lub, w dzisiejszych czasach, na portalach informacyjnych pokroju onetu czy tvn24. W wakacje Niebieski Wieloryb był na ustach wszystkich. Co to takiego?
Na początku ludzie traktowali listę kilkudziesięciu wyzwań dla młodzieży pragnącej powoli, acz skutecznie przygotować się do samobójstwa jako zupełną prawdę. W końcu polskie media nie dodały nic od siebie, tylko przetłumaczyły artykuły z kilku portali rosyjskich wspominających o rzekomej fali samobójstw w Rosji. Wymieniano około 150 osób, jednak żadnych nazwisk ani same wpisy nie miały poparcia w twardych dowodach.
Potem, gdy minęła początkowa fala strachu, że moda na wykonanie zadań spod znaku Niebieskiego Wieloryba trafiła na Zachód i ma dostać się do Polski, wydarzył się typowy efekt wyparcia. Polegał on na tym, że wiele osób zakwestionowało prawdziwość całego wydarzenia i zepchnęło Wieloryba w ramy creepypasty, która jest przeklejana wszędzie, gdzie się da, by wystraszyć czytelnika. Creepypasty przeważnie są skonstruowane jako faktoidy, które opisują ponoć realne zdarzenia, jednak w oderwaniu od jakichkolwiek poszlak mających potwierdzić autentyczność prezentowanych przerażających historii.
Problem dopiero pojawił się, gdy media doszukały się informacji, że creepypasta przestała być creepypastą i została wzięta przez grupkę nastolatków na poważnie. Kurator Oświaty wydał stosowne pismo uświadamiające nauczycieli i rodziców, że istnieje zagrożenie udziału ich dzieci w grze. Z tego co wiem, nikt w Polsce oficjalnie nie zginął, a przynajmniej żadne samobójstwo nie było ściśle powiązane przez policję z tą grą. Ale zaistniały zjawiska samookaleczeń, które jako takie były etapem w liście zadań Niebieskiego Wieloryba.
Zjawisko samookaleczeń przy depresji jest zbyt szerokie, żeby poruszać je w tym krótkim tekście, więc po prostu napomknę, że na portalu Tumblr, który jest, podobnie jak Twitter, platformą mikroblogową, istnieje pełno desperackich wpisów z dołączonymi zdjęciami pociętych części ciała. Doszło do takiej skali w tym procederze, że normą było na grupkach facebookowych zrzeszających młodzież z tumblr pisanie, że owszem chcą obserwować, ale “bez pociętych łapek”. Sama spotkałam się z tym na realu. Przyznaję, że w dobrej wierze wykorzystałam zaufanie jednej z takich dziewczyn.
Zarzuciłam haczyk, pisząc, że jeśli ktoś jest zainteresowany, mogę zostać mentorem w grze. Jego rola polega na tym, że ma pobrać wszelkie dane przyszłego samobójcy i prowadzić go ku drodze do śmierci. Jeśli człowiek ten stchórzy, mentor ma go zmusić szantażem. Zgłosiło się kilka dziewczyn, z czego wszystkie prócz jednej się wycofały. Ta jedna osoba wykonała trzy pierwsze zadania z listy, ale gdy miało dojść do poważniejszych rzeczy, wysłałam cały materiał z rozmów prosto do dyrekcji jej szkoły i zawiadomiłam szpital w miejscu zamieszkania tej osoby. Poskutkowało, dziewczyna otrzymała fachową pomoc psychologiczną i psychiatryczną, jak mnie zapewniono w e-mailach. Sprawa nie została zgłoszona na policję, gdyż chciałam pozostać anonimowa i też szkoła nie chciała robić z tego afery (dlatego też nie podaję żadnych danych, opowiadam to w formie ciekawostki). Szczerze powiedziawszy nie wiem, jakie są faktyczne procedury w takich wypadkach, ale jestem pewna, że dostałabym zawiadomienie z komendy i na sto procent policja musiałaby wykonać szereg czynności przy tej sprawie.
Teraz sprawa nieco przebrzmiała. Media przestały się tym interesować, dzieciaki zresztą też.
Swoją drogą, pewien mężczyzna miał spore kłopoty, między innymi z mojego powodu, gdyż zawiadomiłam o sprawie kilku społeczników - chodziło o aplikację mającą pobierać pieniądze na fikcyjną fundację Biała Panda, która to miała teoretycznie na celu pomagać osobom poszkodowanym w tej grze. Jak się okazało, mężczyzna ulotnił się ze sporą ilością pieniędzy, zostawiając zdesperowanych rodziców. Nie tylko ja zauważyłam, co się dzieje. Po wymianie maili z kilkoma innymi osobami, dowiedziałam się, że Niebieski Wieloryb w przypadku ich dzieci nie był jedynie creepypastą, tylko realnym zagrożeniem. Jedna matka straciła dziecko, kilku innych rodziców zauważyło, że dziecko gra i się okalecza oraz wyniszcza psychicznie.
Rosyjska prokuratura znalazła w końcu winowajcę, a przynajmniej jednego z nich. Wiadomo, że rewelacje opublikowane na The Siberian Times zawierają nieco sprawdzalnych informacji - uratowano trzy uczennice, które należały do tajemniczej grupy śmierci, założonej jako jedna z kilku na portalu Vk. Yulia Konstantinova i Veronika Volkova, odpowiednio 15 i 16 lat, skoczyły z dachu bloku w Ust-Ilimsku w Irkucku. Blok miał 14 pięter. Konstantinova zamieściła na Vk wpis “Koniec” i obrazek z niebieskim wielorybem. Zatrzymano przy tej okazji dwóch chłopaków, którzy mieli filmować zdarzenie. Niedlugo później 15-letnia dziewczyna zostaje cudem uratowana, gdy również skacze z bloku i upada w śnieg. W tym samym niemal czasie inna czternastolatka ginie pod kołami pociągu. Miała też zginąć w ten sam sposób jej koleżanka, ale stchórzyła. W 2015 roku dziewczyna o imieniu Rina Palenkova wrzuciła na Vk swoje selfie i pociągu. Zdjęła wierzchnie ubranie, położyła głowę na torach i zginęła na miejscu, niedaleko fabryki cukru Ussuriysk. Co najbardziej wstrząsające, widziałam memy z tym zdjęciem w rosyjskojęzycznej sieci - stały się niemal synonimem gry.
W listopadzie dwa lata temu, 2016, aresztowano potwora. Był nim pan Filip Budeikin, trzydziestoparoletni mężczyzna. Oskarżony został o założenie i prowadzenie licznych grup śmierci, swoistych sal samobójców, w latach 2013-16. Grupy te służyły wymianie informacji między przyszłymi samobójcami - posty o sposobach odebrania sobie życia, dlaczego to takie ważne i tak dalej. Potworem nazwałam go dlatego, gdyż doskonale wiedział co robi i sprawiało mu to satysfakcję. w swoim cynizmie przyznał, że robił to dla zabawy i głównie po to, żeby uwolnić świat od tych bezużytecznych śmieci.
Zapewne jednak chodziło też o pieniądze. Zapisy z cyberprzestępczości są doskonałym materiałem na zapewnienie sobie dobrobytu. Czasem siedzę w tzw. darknecie, gdzie znalazłam 6 stron oferujących materiały wideo z gwałtów, zmuszania do masturbacji szantażem, robienia sobie krzywdy czy samobójstw. Można je dostać w paczkach albo za opłatą w bitcoinach, albo za pomocą dodania materiału wyprodukowanego przez siebie. Zasada jest prosta: szukamy haków na daną osobę, zmuszamy szantażem do nagrania siebie w sytuacji przykrej, seksualnej lub prowokujemy do targnięcia się na swoje życie, by potem zainkasować za to inne, podobne materiały, lub pieniądze od ludzi, którzy chcą to oglądać. Przez wiele lat filmy z gatunku snuff uważane były za miejską legendę - cóż, są jak najbardziej prawdziwe i równie łatwo dostępne, jak dziecięca pornografia.
Moja teoria jest taka, że owszem, Niebieski Wieloryb mógł zostać wymyślony jako wiralowa creepypasta, ale na sto procent znaleźli się ludzie, którzy wprowadzili tę grę w życie na fali jej popularności.
Jako osoba znająca się aż za bardzo na depresji, mogę powiedzieć, że sterować taką osobą jest niezmiernie łatwo i naprawdę nie jest trudno przekonać ją do odebrania sobie życia, szczególnie, gdy nie jest ona jeszcze przypadkiem depresji, w której nie ma siły na nic. Robienie na jej trupie pieniędzy jest tak obrzydliwe, że nie jestem w stanie tego wyrazić.
Do tego cegłę obrzydliwości dołożył polski youtuber Serafin, który postanowił sobie porobić jaja z ludzi chorych na depresję, tłumacząc, że jak się jest zdesperowanym dzieckiem, to się wychodzi z domu i się wiesza, a nie robi pięćdziesiąt zadań. Spłyca temat, by wyśmiać i napiętnować ludzi cierpiących i zdesperowanych, którzy stają się marionetkami w rękach złych ludzi. Podejrzewam, że chodziło mu o podkreślenie nieprawdziwości gry, jednak wyszło to co najmniej obrzydliwie i szczerze powiedziawszy, od tamtej chwili gardzę takimi dzbanami jak on. Robiąc “śmieszne” filmy służące nabijaniu wyświetleń nie pomógł, a najprawdopodobniej dobił jeszcze bardziej sporo osób, które utwierdziły się w przekonaniu, że trzeba odebrać sobie życie. Lista zadań jest wbrew pozorom bardzo przemyślana.
- Wytnij żyletką „f50” na twojej ręce, wyślij zdjęcie do swojego ‚opiekuna’ - to oczywiście symbol jednej z pierwotnych grup śmierci.
- Wstań o 4:20 rano i obejrzyj psychodeliczne i straszne filmiki, które wyśle ci opiekun - służy to do zaburzenia percepcji ofiary. Wczesne wstawanie, gdy człowiek nie myśli za bardzo, jest dobrym sposobem na zwiększenie oddziaływania takich filmów. Mowa oczywiście o specjalnie skomponowanych obrazach służących do wejścia w stan głębokiego zaniepokojenia czy atawistycznego lęku, wywołania uczucia Uncanny.
- Potnij swoje ramkę wzdłuż swoich żył, nie za głęboko, tylko 3 rany. Wyślij zdjęcie do swojego opiekuna - wzdłuż, nie w żyły, gdyż ma to przygotować umysł do tego, co ma nastąpić.
- Narysuj wieloryba na kartce, wyślij zdjęcie do opiekuna - chodzi po prostu o symbol oddania się woli mentora.
- Jeśli jesteś gotów, by zostać ‚wielorybem’ wytnij TAK na swojej nodze. Jeśli nie – potnij się wiele razy (ukarz się) - kolejny przykład przygotowania się do nadejścia nieuniknionego Realnego, jakim jest śmierć.
- Zadanie z szyfrem - służy do odgadnięcia tajemnej treści, ma na celu utworzyć mistyczną otoczkę wokół celu.
- Wytnij „f40” na ręce, wyślij zdjęcie do opiekuna - mija już 10 dni, więc czas ofiary zbliża się ku końcowi.
- Napisz #jestemwielorybem w swoim statucie na FB - to oczywiście ma na celu uświadomić innym szukającym mentora, że ty już go masz. To potwierdzenie realności działań.
- Musisz pokonać swój lęk - śmierć wymaga najwyższej odwagi, jest to ostatni heroiczny wysiłek włożony w życie. Nie każdy miałby na tyle odwagi, żeby się zabić, co można było skonstatować przy sprawie Rudy Śląskiej. Dwóch chłopaków zamordowało swoich kolegów, jednak w ostatniej chwili stchórzyli przed zabiciem siebie.
- Wstań o 4:20, idź na dach (im wyższy, tym lepiej) - znowu wczesne wstawanie, co ma służyć złamaniu woli przez chroniczne niewyspanie. Pójście na dach to oswojenie się z lękiem.
- Wytnij wieloryba na swojej ręce, wyślij zdjęcie - zdjęcie oczywiście na dowód.
- Oglądaj straszne i psychodeliczne filmiki przez cały dzień - po kolejnych dniach niewyspania filmy wyzwalające uczucie Uncanny mają coraz mocniejszy wpływ na psychikę. To forma tortur, na które uczestnik sam się zgadza. Gdy obejrzy się jeden czy dwa takie filmy na YouTube, nic się nie stanie, ale gdy robi się to ciągle, mózg zaczyna popadać w stan bliski psychozy.
- Słuchaj muzyki, którą opiekunowie ci wyślą - kolejny wpływ dźwięków na mózg. Trudno sobie wyobrazić, gdyby ktoś słuchał zwykłego motywu przewodniego z kreskówki cały dzień w koło bez wytchnienia, a co dopiero muzyki zawierającej niepokojące melodie.
- Potnij swoje usta - okaleczanie się, tym razem tak, by otoczenie zauważyło. Ma to służyć utwierdzeniu się w przekonaniu, że chce się umrzeć i ma się w nosie zdanie innych na ten temat.
- Wbijaj igłę w swoją rękę wiele razy - ból i przyzwyczajanie się do niego. Śmierć zawsze jest bolesna.
- Zrób coś bolesnego dla siebie, obrzydź siebie - kolejny przykład upodlenia samego siebie, by jeszcze bardziej utwierdzić się w przekonaniu, że to błąd, że ofiara istnieje.
- Idź na najwyższy dach jaki znajdziesz, stań przez jakiś czas na krawędzi - myślenie spod znaku “zginę? czy nie?”.
- Idź na most, stań na krawędzi - jak wyżej.
- Wdrap się na żurawia, albo przynajmniej spróbuj - skoro ostatecznym krokiem jest skok z wysokości, ofiara powinna się do niej przyzwyczaić.
- Opiekun sprawdzi, czy jesteś wierny - nieokreślona próba kontroli jest bardziej skuteczna, niż opisany sposób, bardziej działa na wyobraźnię.
- Porozmawiaj z innym „wielorybem” (graczem albo opiekunem) na Skype - wymiana doświadczeń i wzmocnienie przekazu.
- Idź na dach, usiądź na krawędzi z dyndającymi nogami - zamiast zwykłego stania na krawędzi, ofiara ma poczucie, że już jest jedną nogą w grobie.
- Inne zadanie z szyfrem - umocnienie mistyczności.
- Sekretne zadanie - wykonanie zlecenia jest wpadnięciem w sieć kłamstw.
- Spotkaj się z „wielorybem” - chodzi o innego podopiecznego.
- Opiekun wyjawia ci datę twojej śmierci, musisz ją zaakceptować. - tego nie trzeba komentować.
- Wstań o 4.20, idź na szyny kolejowe (odwiedź każde jakie znajdziesz) - ofiara ma czas, by wszystko przemyśleć.
- Nie rozmawiaj z nikim przez cały dzień - kolejna tortura i umacnianie więzi.
- Złóż przysięgę, że jesteś „wielorybem” - powrót do wyjawionej daty śmierci.
- Każdego dnia wstawaj o 4:20 rano, oglądaj straszne filmiki, słuchaj muzyki która „oni” [opiekunowie] ci prześlą, tnij się raz dziennie, rozmawiaj z „wielorybem” - zadania polegające na praniu mózgu.
- Skocz z wysokiego budynku. Odbierz sobie życie - to już koniec. Trzeba to zrobić.
W Polsce do walki z tym z zjawiskiem zaprzęgnięto prokuraturę w Szczecinie, gdzie prok. Spruś kazała zająć się sprawą okaleczeń wśród trójki tamtejszych nastolatków i dwudziestu innych przypadków z całego kraju. Dodatkowo sprawie nadano rozgłos, gdy piętnastoletni chłopak z Gliwic zaczął wykonywać zadania podane mu przez internetowego mentora - śledztwo wszczęła wtedy lokalna policja. Prokurator dopatrzył się przestępstwa jakim jest nakłanianie do samobójstwa, jednak sprawę zamknięto w oparciu o niewykrywalność mentora. Nie dało się zweryfikować jego tożsamości, co było dość zagadkowe, gdyż przechytrzyć specjalistów policyjnych nie jest prosto. Ten chłopak miał wiele szczęścia, że jego matka przytomnie zawiadomiła organy ścigania, gdy pociął sobie przedramiona. Takich przypadków w Polsce, o których wie policja, było kilkadziesiąt. Naśladowców Budeikina jest bez liku. Gdy sprawa przebrzmiała i w grudniu 2017 została umorzona, zapewne powróci, być może w zmienionej lekko formie. Facebook ma dość dobre zabezpieczenia przed treściami związanymi z tematyką przemocy i samobójstw, jednak ślady działalności dzieci widać i na Twitterze i na Tumblr, gdzie nie ma właściwie w ogóle mechanizmów usuwających takie treści.
W. Birch
TT: @maszynistka
Komentarze
Prześlij komentarz